Nie ma znaczenia, czy trenujesz, czy prowadzisz siedzący tryb życia – warto, a nawet trzeba się regularnie badać.
Wiele poważnych chorób rozwija się bezobjawowo, a gdy pojawiają się pierwsze symptomy, często jest już za późno na skuteczne leczenie.
Badania dają realny wgląd w to, jak pracują nasze narządy – wątroba, nerki, tarczyca, układ krwionośny. To wiedza, która może dosłownie ratować zdrowie, a czasem i życie. A przecież większość z nas dba o to, co je, ile śpi i jak trenuje – więc czemu nie zadbać też o to, co dzieje się w środku?
Regularność to podstawa
Załóżmy na chwilę, że jesteśmy samochodami. 😄 Jak wiadomo, każde auto musi raz w roku przejść przegląd techniczny, by można było bezpiecznie z niego korzystać. Dzięki temu wiemy, co trzeba naprawić i czy pojazd w ogóle nadaje się do jazdy.
Tylko że… za brak przeglądu auta grozi mandat, a za brak badań krwi – już nie. Może właśnie dlatego tak wiele osób to bagatelizuje?
Jak do wyników ma się trening?
Aktywny tryb życia i regularne treningi mają bardzo duży wpływ na nasz organizm – podwyższona kreatynina czy mocznik to częste „efekty uboczne” ciężkich jednostek treningowych.
Kreatynina powstaje przy rozpadzie mięśni (czyli przy ich pracy), a im więcej masz masy mięśniowej, tym większa jej ilość – co oznacza, że jej poziom może wykraczać poza książkowe normy.
Warto spojrzeć na rubryki z normą – jeśli ciężko trenujesz, czasami będzie ona poza górną granicą, ale nie jest to powód do niepokoju. Jeżeli wynik jest znacznie wyższy niż górne widełki – idź do lekarza.
Natomiast jeśli wynik to tylko delikatne odstępstwo, wystarczy poprawić nawodnienie, zredukować podaż białka, odpocząć kilka dni i śmiało ponowić badania.
Mocznik działa podobnie – to kolejny parametr, który często jest podwyższony u osób aktywnych, zwłaszcza tych jedzących dużo białka i mocno eksploatujących swoje ciało na siłowni. To normalne – ale niech nie będzie wymówką, żeby niczego nie sprawdzać.
Wgląd na gospodarkę hormonalną
Przy intensywnych treningach, dużym stresie i słabej regeneracji, praca hormonów może się rozjechać.
U mężczyzn może pojawić się spadek testosteronu, wzrost kortyzolu (czyli hormonu stresu) albo rozchwianie prolaktyny, która – choć często kojarzona z kobietami – ma ogromny wpływ na kondycję psychiczną, libido i regenerację również u mężczyzn.
U kobiet do tego wszystkiego dochodzą jeszcze zmiany w poziomie estrogenu i progesteronu – hormonów regulujących cykl miesiączkowy, samopoczucie, sen, a także zdolność organizmu do regeneracji po wysiłku.
Niestety, wiele dziewczyn zauważa dopiero po czasie, że zaburzenia cyklu, skoki nastroju czy wieczne zmęczenie mają swoje odbicie właśnie w hormonach – które można łatwo i szybko sprawdzić, zamiast żyć w niepewności.
A co z kosztami?
Oczywiście, że są to rzeczy kosztowne. Ale na dobrą sprawę – co dziś nie kosztuje? Jedno wyjście na miasto to czasem więcej niż podstawowy pakiet badań. A tu mówimy o Twoim zdrowiu, formie i możliwościach treningowych – nie o chwilowej przyjemności.
Raz lub dwa razy do roku warto zrobić konkretne badania, zapłacić te 200–250 zł i widzieć czarno na białym, co trzeba naprawić albo z czego możesz być dumny.
Lepiej wiedzieć wcześniej, niż później żałować. I mieć dane, a nie tylko przeczucia.
Podsumowując…
Wszystko można wyciskać: siódme poty na siłowni, kolejne kilogramy na sztandze, jeszcze jedno powtórzenie. Ale nie warto wyciskać ostatnich sił z organizmu, który w środku może nie działać tak idealnie, jak wygląda na zewnątrz.
Pamiętajcie – nawet Ferrari potrzebuje serwisu i przeglądu, bo bez tego się popsuje.
I tak samo działa to z naszym ciałem – tyle że tutaj części zamiennych nie kupisz w sklepie.

